Zapiski spod sosny - Życie zawieszone [MIESIĘCZNIK ODRA]

2015-01-04  16:31

Prawie pół wieku temu (dokładnie – 47 lat), w 1967 roku, po raz pierwszy zamrożono człowieka w tej samej chwili, kiedy przestało bić jego serce. (...)  Co z tego, zaraz powiem...

12 stycznia 1967, zamrożenie Jamesa Bedforda /źródło: www.lepoint.fr

Prawie pół wieku temu (dokładnie – 47 lat), w 1967 roku, po raz pierwszy zamrożono człowieka w tej samej chwili, kiedy przestało bić jego serce. Tym zamrożonym (oczywiście życzył sobie tego i dość długo przekonywał lekarzy, by spełnili jego życzenie) był profesor psychologii James Bedford, pracujący na uniwersytecie w Phoenix w Stanie Arizona w USA. Był chory na nowotwór w owym czasie nieuleczalny i uważał, że za kilka (może kilkadziesiąt) lat na takie nowotwory będzie już lekarstwo. W tym sensie nie mylił się – gdyby żył i chorowałby dzisiaj, zostałby wyleczony. Zamrożenie w chwili zatrzymania pracy serca dawało pewną szansę – bo wszystkie pozostałe narządy i tkanki (łącznie z mózgiem) jeszcze żyły i bardzo niska temperatura powstrzymała proces ich rozkładu. Ciało Bedforda było zatem „żywe w zawieszeniu” i mogło trwać w takim stanie długi czas. Nie wiadomo, jak długi – dziś pewne jest, że nawet zamrożenie nie zatrzymuje całkowicie procesów degradacji organizmu człowieka (i w ogóle bardziej rozwiniętych ewolucyjnie zwierząt), choć nie niszczy ich podstawowych struktur genetycznych, czyli DNA. Co z tego, zaraz powiem…

W połowie XIX wieku niejaki Edmond About, zapomniany prawie francuski pisarz i publicysta, przewidywał konserwację ludzi, nieśmiertelność przez zamrożenie.

trusty time replica watches

Nie popełniano by już samobójstwa z powodu mizantropii – pisał. – Chorzy, których niedoskonała nauka uważa za nieuleczalnych, nie pozbawialiby się sami życia (…). Wzgardzeni kochankowie nie rzucaliby się do rzeki (…). Rządy zrezygnowałyby z dzikiego obyczaju gilotynowania ludzi niebezpiecznych. Wszyscy ludzie ciekawi przyszłości, albo niezadowoleni z życia, bądź skłóceni ze swymi współczesnymi, chętnie zarezerwowaliby się na lepsze czasy. About też był skłócony ze współczesnymi, bo nazywali go „niedouczonym fantastą”. Zwróćmy uwagę, że z jego „fantazji” spełniła się tylko jedna: w demokracjach zrezygnowano z kary śmierci.

James Bedford z Arizony wiedział doskonale, że powrót do życia po rozmrożeniu jest bardzo wątpliwy, raczej nawet niemożliwy. Wówczas – bo co będzie potem, w przyszłości, przewidzieć nie mógł. Ale wiedział też, że jego zamrożenie stanowi cenny dla nauki eksperyment. Bo kiedy specjaliści zdecydują się go odmrozić (na co pozwolił – właśnie dla dobra nauki), będą mogli zbadać jego ciało i poznać wszelkie zmiany.

Już w 1956 roku biologom w ówczesnej Jugosławii udało się zamrozić szczury do minus 6°C i potem odmrozić, przywracając życie. Rewelacją okazało się jednak coś innego: szczury były ODMŁODZONE! W ich przypadku spełnił się mit Fausta. Przypomnę, że sam Johann Faust był postacią rzeczywistą, Niemcem żyjącym w latach ok. 1480 – 1540. Był słynnym astrologiem i magiem, a magię i czarnoksięstwo studiował w Krakowie. W słynnej tragedii Goethego Faust sprzedał swą nieśmiertelną duszę szatanowi Mefistofelesowi w zamian za przywrócenie młodości. Uczeni uporczywie dążą do tego, by mit Fausta spełnił się nie tylko wobec szczurów (a potem i wielu innych zwierząt), ale i wobec ludzi. Nie zmieszczę tu opisów niezliczonych (i skądinąd fascynujących) doświadczeń. W każdym razie dziś wiadomo, że temperatura minus 190°C skutecznie powstrzymuje reakcje biochemiczne i właśnie zawiesza życie, czyli stabilizuje żywą materię na czas bardzo długi, być może nieograniczony. Jest to więc swoista GRANICA NIEŚMIERTELNOŚCI… Tyle że im ewolucyjnie wyższy organizm, tym trudniej go bez uszkodzenia zamrozić, a jeszcze trudniej odmrozić. Eksperymenty i badania wciąż trwają, a silne ochładzanie ludzi w specjalnych urządzeniach z powodzeniem stosuje się do leczenia różnych chorób. Jest to niewątpliwie metoda leczenia i odmładzania, która będzie się wciąż doskonalić, wiąże się z nią wielkie nadzieje.

Na razie wielu ludzi żąda, by ich „w chwili śmierci” zamrozić, mają własne stowarzyszenia, a liczne w świecie ośrodki spełniają ich życzenia (naturalnie za duże pieniądze, a w pewnych przypadkach konieczna jest zgoda sądu). Bywa i tak, że niektórzy opłacają zamrożenie tylko swoich głów, ufając, że w przyszłości będzie można te głowy odmrozić a potem połączyć z ciałami, wyhodowanymi z komórek macierzystych. Teoretycznie jest to możliwe, a niektórzy bardzo znani uczeni (m.in. neurobiolog i badacz pamięci Stuart Armstrong i jego współpracownik Andres Sandberg, obaj z Oksfordu, już opłacili i zorganizowali swoje zamrożenie). Mam nadzieję, że za sto – dwieście lat rozwiniemy technologie pozwalające mnie ożywić – mówi Sandberg – i wyleczyć ewentualną chorobę, na którą umrę. Obudzę się w kompletnie innym świecie. Naprawdę ekscytująca perspektywa!

Nadzieje uczonych tej miary nie bywają wyłącznie produktem fantazji. Z historii nauki wynika, że kiedyś się spełniają. Więc jeszcze raz Sandberg: Moje życie w postaci samej głowy będzie mocno ograniczone. Wierzę jednak, że w tym czasie będziemy już mogli „na żywo” podłączać się do komputerów. (…) po „wskrzeszeniu” zawarte w mojej głowie wspomnienia i całą osobowość będzie można ściągnąć do komputera. No cóż, taki rodzaj „wskrzeszenia” na pewno będzie możliwy (nb. przewidział to Stanisław Lem), ale też taka forma życia nie każdemu chyba będzie odpowiadać (?). Jest jeszcze inna kwestia, o której przypomniał wybitny genetyk Hermann Müller (Nobel w 1946 roku): Byłoby objawem wyjątkowego egoizmu pchać się między przyszłe pokolenia. A może ONI nie zechcą wcale nas odmrażać? Na razie trwają ciągle żywe, ale zamrożone (np. w lodach podbiegunowych na Ziemi albo na Marsie) różne drobnoustroje, bakterie, glony, pierwotniaki, niektóre wyższe organizmy – m.in. mało znane, mikroskopijne, ale już wielokomórkowe i obdarzone różnymi narządami niesporczaki, albo już całkiem spore nicienie. Kto zresztą wie, co kryje się od tysiącleci w wiecznych lodach?

W każdym razie już jest pewne, że dzięki zachowaniu DNA w ciałach zamrożonych zwierząt, które dawno wyginęły, będzie można te zwierzęta odtworzyć i różne instytucje naukowe mają konkretny program odtwarzania wymarłych zwierząt (zacznie się od mamutów, potem przyjdzie kolej na wilka workowatego z Tasmanii, delfina chińskiego, pewnego motyla z Kalifornii itd.). Prace nad odtwarzaniem już się zaczęły. Uczeni (zresztą i prawnicy, i teologowie) zastanawiają się, co będzie, kiedy odtworzy się człowieka z epoki lodowej (jego zamrożone ciało, znalezione w jednym z lodowców, trzymane jest w laboratorium). Albo odtworzy się np. Neandertalczyka (wymarła forma człowieka już rozumnego, który pojawił się w plejstocenie, tj. w epoce rozpoczętej 1,8 miliona lat temu i trwającej do ósmego tysiąclecia przed naszą erą. DNA Neandertalczyka też jest dostępne). A co się stanie z rosnącą liczbą zarodków ludzkich „używanych” coraz częściej do zaszczepienia bezpłodnym kobietom, by mogły mieć dziecko przez siebie urodzone? „Na razie” zarodki czekają (na co?) w stanie zamrożenia.

Trzeba pamiętać o tym, że każdy eksperyment naukowy, który zostanie wymyślony, zostanie też w końcu wykonany.

Maciej Iłowiecki

----

Źródło: Miesięcznik Odra

Miesięcznik Odra jest dostępny w Empikach, wybranych kioskach RUCHu oraz w Dolnośląskim Centrum Informacji Kulturalnej, gdzie Odrę można nabyć w promocyjnej cenie 8 zł, natomiast archiwalne numery miesięcznika cenie 5 zł.

Panerai Replica

https://www.traditionrolex.com/30