32. Głogowskie Spotkania Jazzowe - Film "MILES AHEAD"

Miles i ja 

organizator: Miejski Ośrodek Kultury w Głogowie
partner: Miejski Ośrodek Kultury w Głogowie
gdzie: Głogów, Kino Cinema 3D Galeria Glogovia.
kiedy: 2016-10-20 21:00 - 2016-10-20 22:00
bilety: Wstęp płatny
opis:

20.10.2016r. godz. 21.00
Kino Cinema 3D
Galeria Glogovia

32. GŁOGOWSKIE SPOTKANIA JAZZOWE
FILM "MILES AHEAD" (MILES DAVIS I JA)

Bilety Kino Cinema 3D 20.10.2016, godz. 21.00 Cinema 3D
MILES AHEAD/ USA 2015, reż. D. Cheadle
bilety: Cinema 3D Głogów


Reżyserem i odtwórcą głównej roli w "Miles Ahead" jest Don
Cheadle, aktor znany m.in. z filmów "Miasto gniewu" (2004),
"Hotel Ruanda" (2004) czy "Traffic" (2000). By wiarygodnie
zagrać Davisa, być może najsłynniejszego muzyka jazzowego w historii gatunku, Cheadle
nauczył się nawet grać na trąbce. Twórcy filmu tytuł zaczerpnęli z albumu Davisa, wydanego
w 1957 r.

mysł stworzenia pierwszego filmu biograficznego o Davisie powstał, gdy Cheadle starał
się o rolę w "Alim", kinowej opowieści o życiu mistrza pięściarskiego Muhammada Alego.
Jeden z autorów scenariusza zasugerował, że Cheadle powinien wcielić się w postać
ekscentrycznego jazzmana. Alego zagrał Will Smith.
Przebrany za Davisa, Cheadle opowiada historię życia i sztuki trębacza dziennikarzowi
magazynu "Rolling Stone", granemu przez Evana McGregora. Sięga wstecz - do wczesnych
lat 50., epoki rozgorączkowanego, wielkomiejskiego be-bopu, tragicznego życia i śmierci
Charliego "Birda" Parkera, "jazzowego trybu życia", pełnego narkotyków, prostytutek
i alfonsów, drobnych sprzeczek i dużych awantur z białymi policjantami. Historia Milesa
Davisa jest historią jazzu, narodzin kolejnych odmian gatunku, cool jazzu, hard-bopu
czy fusion. Davis był jednym z pionierów. Nie interesowała go jedynie estetyka free-jazzu.
Urodzony w Alton w stanie Illinois w rodzinie dentysty Miles Dewey Davis III cieszył się
względnie dostatnim dzieciństwem, jakie zapewniła praca ojca. Od nastoletnich lat
wiązał swoją przyszłość z muzyką i występami na scenie. W 1944 r. przyłączył się do
popularnego w Ameryce big-bandu Billy'ego Eckstine'a. Tam poznał saksofonistę
Charliego Parkera i trębacza Dizzy'ego Gillespiego, którzy mieli poprowadzić jazzową
rewolucję w ciągu następnych kilku lat. Miles Davis został zrekrutowany i dołączył do
jazzowych "niebieskich ptaków" w Nowym Jorku.
Davis grał za plecami Parkera, idola młodych adeptów jazzu, saksofonistę uważanego
za geniusza, ucieleśnienie jazzu. Od swojego bohatera uczył się nie tylko muzyki, ale
także sztuki "pięknego życia", pełnego uciech i używek. Wieczory spędzał na scenach
52. ulicy. To tam pulsowało nocne życie "miasta które nigdy nie śpi", w klubach Onyx,
Three Deuces, Downbeat czy Carousel. Dnie spędzał studiując teorię muzyki w prestiżowej
Juilliard School of Music.
W 1955 r. umarł Parker, ale Davis był już samodzielny. Dzięki występom u boku "Birda"
zdobył sławę i uznanie. W 1957 r. ukazał się album "Birth of the Cool" nonetu
prowadzonego przez trębacza, a także aranżerów Gila Evansa, Gerry'ego Mulligana
i Johna Lewisa. Proponował nowy jazz, oparty na tradycji europejskiego impresjonizmu
muzycznego, delikatny, wyrafinowany i wyciszony. Przeciwieństwo rozszalałego be-bopu.
Do nagrania Davis zaprosił białego alcistę Lee Konitza, wywołując oburzenie czarnoskórych
saksofonistów. Ci zarzucali trębaczowi, że daje pracę białemu, gdy tak wielu czarnych
muzyków z trudem wiąże koniec z końcem. Davis pozostał niewzruszony. Tłumaczył,
że nie obchodzi go kolor skóry, tylko umiejętności muzyczne. Podkreślał także, że
Konitz był jednym z niewielu alcistów, którzy nie usiłowali naśladować Charliego Parkera.
Nowa muzyka nie mogła nawet przypominać o tej minionej.
Pozostał niewzruszony również gdy zatrudnił białego pianistę Billa Evansa. Davis, Evans
, a także "Cannonball" Adderley, Jimmy Cobb, John Coltrane, Paul Chambers (również
Wynton Kelly), nagrali "Kind of Blue" (1959), najlepiej sprzedający się album w historii
jazzu, zapoczątkowując tym samym epokę "jazzu modalnego". Davis nie pozostał
jednak wierny swojemu pomysłowi i wciąż kontynuował poszukiwania nowych stylistyk,
nowych środków wyrazu.
W połowie lat 60. powstał "drugi kwintet". Evans i Coltrane poszli swoimi drogami,
rozsławieni dzięki "namaszczeniu" Davisa i sukcesowi "Kind of Blue". Pod skrzydła
słynnego trębacza trafili młodsi, niedoświadczeniu muzycy: Wayne Shorter, Tony
Williams, Ron Carter i Herbie Hancock. Każdy z nich w przyszłości miał odejść z
zespołu, by rozpocząć własne, pełne sukcesów kariery. Terminowanie u Davisa było
szansą na sławę i występy w największych salach, nagrywanie dla najlepszych wytwórni.
Przez kolejne grupy Davisa "przewinęli" się m.in. Keith Jarrett, Chick Corea, Dave
Holland, Jack DeJohnette, Joe Zawinul, Marcus Miller czy John Scofield.
"To album, który przywraca wiarę w muzykę" - napisał Lester Bangs, wówczas dziennikarz
"Rolling Stone", o wydanym w 1969 r. "In a Silent Way". Davis nie grał już akustycznego
jazzu. Coraz śmielej sięgał po instrumenty elektryczne, pod wpływem rozwijającej się
muzyki rockowej. Jego kolejne prace były rewolucyjne - "Bitches Brew" wprost nawiązywał
do muzyki funkowej i rocka (Davis zaprzyjaźnił się w tym okresie z Jimim Hendrixem;
planował nawet współpracę, ale tę przekreśliła śmierć gitarzysty). Rozsadzały jazzowy
idiom, poszerzając go o nowe elementy. W ostatniej fazie swej twórczości, sięgał nawet
po piosenki popowe, interpretując m.in. "Time After Time" Cyndi Lauper czy "Human
Nature" Michaela Jacksona.
Krytykowany przez fanów i dziennikarzy, którzy nie rozumieli jego zmian i pomysłów,
Davis wprowadzał do jazzowego słownika i kanonu kolejne odmiany jazzu. Dziś każda
z nich należy do wielkiej "tradycji", przed którą tak uciekał trębacz, usiłujący stworzyć
osobisty, ahistoryczny środek wyrazu. Jego brzmienie - ciche, ospałe, pozbawione
wibratta - jest dziś jednym z najłatwiej rozpoznawalnych w jazzie. Korzystały z niego
kolejne pokolenia trębaczy, od Tomasza Stańko po Petera Evansa.
Davis wyrwał się ze stereotypu głodującego jazzmana. Żył jak król, jeździł najdroższymi
samochodami, ubierał się w najdroższe ubrania i otaczał się najpiękniejszymi kobietami.
Jego bohaterami byli pięściarze, Jack Johnson, Muhammad Ali, ale przede wszystkim
Sugar Ray Robinson. Od tego ostatniego czerpał dyscyplinę - zarówno, gdy walczył
z uzależnieniami, jak wtedy, gdy musiał walczyć z rasistowskim społeczeństwem Ameryki
lat 60., policją, wykorzystującymi muzyków właścicielami klubów i wytwórni czy prasą
i widownią, zbyt ociężałą, by dotrzymać mu kroku w muzycznej ewolucji. (PAP).

 

/AL/

Wydarzenie jest edycją festiwalu: Głogowskie Spotkania Jazzowe
https://www.traditionrolex.com/30