Nowa płyta Cleo i Donatana

Cleo i Donatan podbili serca Polaków utworem „My Słowianie”, a po występie na Eurowizji przebój stał się znany w całej Europie. Jak licznych mają fanów, mogli przekonać się we Wrocławiu, gdzie po autograf muzyków na najnowszej płycie ustawiła się niemała kolejka. W ogonku stało wiele dziewcząt z charakterystycznie upiętym na czubku głowy warkoczem z chustkami, zupełnie jak Cleo w teledysku.

- Wszyscy ręce do góry, ja też wam zrobię zdjęcie. Jesteście na naszym facebooku! – oznajmia Cleo, a publiczność klaszcze z zachwytem

Chimera to ziejący ogniem mityczny potwór z głową lwa, ciałem kozy i ogonem węża. Z powodu tej dziwnej budowy „chimeryczny” oznacza coś nierzeczywistego, bardzo wymyślnego i zmiennego, mającego niestałą, kapryśną naturę. W biologii chimerą określa się organizm, który składa się z genetycznie różnorodnych tkanek, jakby należały do różnych osobników. Jak się okazuje tytuł albumu duetu został wybrany nieprzypadkowo.

- Płyta jest bardzo różnorodna. To mieszanka wielu stylów i gatunków muzycznych, której się nie spodziewacie i którą was na pewno zaskoczymy  – mówi Cleo.

- Ta różnorodność rodziła się w trakcie prac nad płytą – dodaje Donatan.  – Z płytą wiążą się też wątki wrocławskie, na przykład gościnnie występuje na niej wrocławski raper i autor tekstów, Waldemar Kasta.

Obok niego do współpracy zaproszeni zostali także inni muzycy: wokalista reggae Kamil Bednarek, zwycięzca pierwszej edycji Must Be The Music - grupa Enej, raperzy Miuosh i Sitek. Z jakim efektem zdecydować musicie sami, bo na forach pojawiają się opinie bardzo różne. Jednych, jak Leilę, instrumentalne wersje utworów dosłownie powaliły z nóg, na innych, jak na przykład na kudliku91, album nie zrobił takiego wrażenia: „poza kilkoma hitami nic specjalnego, spodziewałem się czegoś dużo lepszego”.

„Hiper/Chimera”, która miała swą premierę na początku listopada, dzięki zakupom w systemie przedsprzedaży, stała się złotą płytą zanim była dostępna w sklepach muzycznych. Nieco kontrowersji wśród fanów wzbudza okładka z mocno wyretuszowaną Cleo z charakterystycznymi warkoczami. W komentarzach są bezlitośni dla wokalistki: że usta wklejone w photoshopie, że sztuczna, że „Cleo jak nie Cleo”… Rzecz gustu.

Być może już wkrótce dolnośląska publiczność będzie miała szansę posłuchać duetu na żywo, podczas sylwestrowego koncertu we Wrocławiu.

- Chyba nie możemy o tym mówić, a jeśli możemy, to zagramy! – zapowiada enigmatycznie Donatan. Zdradza też dlaczego wciąż nosi czarne okulary: - Ciągle mnie o to ktoś pyta. A ja odpowiem tak: niech każdy znajdzie na to odpowiedź sam. I to będzie ten powód.

Elżbieta Miśkowicz