Szkoła Muzyczna w Trzebnicy - coraz bliżej

2014-08-25  08:14

Już wkrótce w Trzebnicy zostanie otwarta szkoła muzyczna. Tej historycznej chwili będą towarzyszyły liczne wydarzenia artystyczne. Mocno zaangażowany w realizację oprawy muzycznej jest trzebniczanin Paweł Hendrich, który wraz ze znanym skrzypkiem Adamem Bałdychem przygotowuje na tę okazję wspólny projekt. 12 lipca miałam przyjemność towarzyszyć muzykom podczas próby przed koncertem, a po jej zakończeniu obaj udzielili mi wywiadu.

Na zdjęciu: Paweł Hendrich /fot. mat. artysty

17 października w Trzebnicy zostanie otwarta szkoła muzyczna I stopnia. W związku z tym wydarzeniem planowany jest wasz wspólny koncert. Czy możecie zdradzić szczegóły tego projektu?

Paweł Hendrich: Na początku wspomnę o pomyśle na ten projekt. Nieprzypadkowo nazywa się on Avatar, ponieważ chodzi o wcielanie się jednej postaci w drugą. W tym wypadku nasza praca dążyła w tę stronę, bym w możliwie jak najbogatszy sposób zsamplował dźwięki skrzypiec Adama i przygotował odpowiednie oprogramowanie, które w czasie rzeczywistym dopasowuje się do tego, co gra Adam. Mamy więc awatara jego postaci, który poprzez komputer imituje jego grę. Ten proces dzieje się także w drugą stronę, ponieważ Adam też reaguje na to, co wychodzi z komputera. Robi się z tego nieskończona pętla pomiędzy Adamem a komputerem i na tej bazie powstaje nasz projekt.

Adam Bałdych: Bazuje on na interakcji komputera ze skrzypcami. Myślę, że cały pomysł dobrze wpasowuje się w otwarcie szkoły muzycznej. Jest nawiązaniem do muzyki poważnej, do czegoś, co jest niezwykle klasyczne, czyli recitalu skrzypcowego. Jest to forma znana od wieków, a zarazem najprostsza możliwa forma koncertowania, czyli występ muzyka solo. Postanowiliśmy z Pawłem połączyć nasze siły i pokazać występ skrzypiec solo, które improwizują, ale którym towarzyszy komputer teoretycznie używający moich dźwięków, ale nagranych przez Pawła. Oczywiście komputer działa w specjalny, zaprogramowany przez Pawła sposób. Natomiast słuchacz, który będzie słuchał tego projektu, będzie miał wrażenie, że obcuje z jednym instrumentem – skrzypcami, ale które nagle zaczynają grać całą paletą różnych dźwięków, których nie dałoby się zagrać w jednym momencie przez skrzypka. Przy połączeniu skrzypiec z komputerem można zrobić całą orkiestrę różnych dźwięków i kolorów w jednym momencie i to tak naprawdę jest to, co chcieliśmy z Pawłem zrobić, czyli pokazać, że w XXI wieku komputer może w taki bardzo ludzki sposób uzupełnić te rzeczy, których instrumentalista solista nie byłby w stanie zrobić, i te dwa światy – elektroniki i instrumentu znanego od wieków – mogą się po prostu ze sobą przenikać.

Paweł: Adam poruszył tu bardzo ważną kwestię humanizacji komputera i podniesienie go do rangi instrumentu, co nam się wydaje zupełnie oczywiste, ale być może nie wszystkim odbiorcom muzyki. Można nauczyć tak mechaniczną rzecz jak komputer tworzyć gesty zupełnie ludzkie i muzyczne. I faktycznie, ta brzmieniowość pomiędzy komputerem a skrzypcami podczas koncertu będzie zacierana. Oczywiście czasami robimy kontrast, ale w wielu fragmentach trudno będzie stwierdzić, co jest komputerem, a co partią skrzypiec. Dzięki temu, tak jak Adam wspomniał, mamy zmultiplikowane brzmienie skrzypiec, choć, jak już to zostało powiedziane, każdy dźwięk oryginalnie wychodził ze skrzypiec Adama.

 

Przypomina mi się pewna anegdota związana z Adamem. Swego czasu Robert Jagodziński nie rozpoznał Twoich skrzypiec w utworze „Balboo” na płycie Piotra Żaczka, myśląc, że to solo gitarowe.

Adam: (śmiech) To jest właśnie to, że tak naprawdę ja ze swojego punktu widzenia chcąc uciec od takiej klasycznej definicji skrzypiec, którą poznawałem w szkole muzycznej i wobec której się buntowałem, postanowiłem słuchać zupełnie innych instrumentów i próbować sprawić, aby skrzypce zabrzmiały kompletnie inaczej, niż ta forma tego instrumentu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Miałem wrażenie, że skrzypce zasługują na to, by odświeżyć ich wizerunek i pokazać, że tak naprawdę mogą zagrać zupełnie inne rzeczy i wpasowywać się w zupełnie inne style i w nich się też poruszać pomimo swojego bardzo klasycznego wizerunku. Później, w miarę dojrzewania, zacząłem rozumieć, że tak naprawdę piękno tego instrumentu polega na tym, że ma swoje brzmienie, już wyznaczone, ale w morzu technik można odnaleźć coś, co jest jeszcze nie odkryte. Z Pawłem w tym projekcie próbujemy pokazać inne możliwości dla tego instrumentu. Pomimo tego, że będzie słychać to klasyczne brzmienie instrumentu, to dźwięki i frazy, które popłyną, i styczność świata jazzowego i klasycznego sprawią, że na tej scenie zabrzmią rzeczy, których nie spodziewamy się nawet my, bo improwizacja gra tu główną rolę. Tak naprawdę ta muzyka tworzona jest w czasie rzeczywistym i tu cały plus komputera to fakt, że on się do tego dopasowuje. To nie są dźwięki zamknięte w jakieś ramy. Jeśli poczujemy, że miejsce, w którym gramy, zainspiruje nas do ciszy, szmerów, to dokładnie to samo będzie robił komputer, a jeśli nagle wyzwoli się energia, w której będziemy chcieli „dać czadu” i skrzypce rozbić o ścianę, to myślę, że komputer wyda podobny dźwięk. Może procesor się przepali, może być rockandrollowo (śmiech).

 

Zapowiada się fantastycznie (śmiech). Na czym polega wyjątkowość tego projektu, łączącego klasykę z jazzem? Jaką dostrzegasz relację między tymi gatunkami?

Adam: W tym projekcie fajne jest też to, że pomimo iż tworzymy w swoich nurtach, to słuchaliśmy wielu podobnych rzeczy, jak choćby muzyki rockowej, metalowej. To sprawia, że podchodzimy do „swoich” gatunków z otwartością, nie mamy problemu w łączeniu tych rzeczy i rozumiemy, że dzisiejsza muzyka poważna i jazzowa potrzebują się przenikać, potrzebują wzajemnych relacji i mogą od siebie korzystać. Nawet mówi się, że muzyka jazzowa jest współczesną formą muzyki poważnej. Myślę, że te światy będą się coraz bardziej do siebie zbliżać, bo jazz ma to nieokrzesanie, energię, spontaniczność, improwizację, a muzyka poważna z kolei poszukuje nowych kolorów i brzmień. To nasza pierwsza próba połączenia tych dwóch światów, ale mamy też mnóstwo kolejnych pomysłów, więc to zaczątek czegoś naprawdę fajnego.

 

Nie mogę nie zapytać o Twoje zdanie na temat otwarcia szkoły muzycznej w Trzebnicy w oparciu o własne, niekoniecznie miłe doświadczenie z taką placówką.

Adam: Myślę, że szkoły jako instytucje są potrzebne, jeśli oczywiście zbiorą się tam ludzie, którzy mają otwarte głowy na to, żeby uczyć w jak najbardziej profesjonalny sposób, ale też dostrzegać przemianę świata i muzyki, która odbywa się na naszych oczach. Ja miałem to szczęście, że wyleciałem ze szkoły muzycznej, chwilę później skończyłem akademię muzyczną i dostałem stypendium Berklee College of Music. Znalazłem się w sytuacji, w której nie było to do końca rozumiane, a musiałem wierzyć w swoje marzenia, musiałem za nimi podążać nawet za taką cenę. Mój przykład pokazuje, że najważniejsza jest ciężka praca, wiara w swoje siły i jeszcze raz ciężka praca. Wtedy nic nam nie popsuje miejsca, do którego mamy dotrzeć. Natomiast zdążyłem przez tych kilka lat uzyskać wiele wiedzy, bez której dzisiaj bym się nie obył, robiąc to, co robię. Nie mogę powiedzieć, że szkoła mi nie pomogła. Wydaje mi się, że dzisiaj, z perspektywy lat, jest to dla mnie epizod, który był ciekawy w moim życiu i jeszcze bardziej zmotywował mnie do tego, by się zbuntować i znaleźć swoją własną drogę. Wierzę, że nową szkołę muzyczną, która otwiera się w Trzebnicy, będą tworzyć ludzie, którzy oprócz wiedzy chcą też zarażać młodych ludzi pasją. I to jest piękne, że powstają takie placówki, ponieważ to sprawi, że środowisko muzyczne w Trzebnicy będzie się bardziej rozwijać, będzie więcej ludzi, którzy będą tu grać i z tą wiedzą – mam nadzieję – wychodzić do świata.

 

A miałeś już okazję pozwiedzać Trzebnicę?

Adam: Tak, jeździliśmy już na rowerach z Asią i Pawłem (Hendrichami – przyp. aut.). Kilka lat temu grałem też tu koncert z zespołem Up To Date w ramach Jazzu nad Odrą. Jest tu pięknie, okolice Trzebnicy bardzo inspirują. Zdarzało mi się nawet, że jadąc z Gorzowa, z którego pochodzę, do Krakowa, wybierałem specjalnie takie drogi, żeby zahaczyć o ten rejon. Miło będzie tutaj zagrać.

 

Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia w październiku.

 

Noty biograficzne:

Paweł Hendrich – urodził się 21 kwietnia 1979 we Wrocławiu. W roku 1998 podjął naukę kompozycji u Jerzego Filca. Ukończył studia magisterskie na Wydziale Inżynieryjno-Ekonomicznym Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Jest także absolwentem Wydziału Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii Akademii Muzycznej we Wrocławiu w klasie kompozycji Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil (dyplom z wyróżnieniem). Na przełomie 2005 i 2006 przebywał w Hochschule für Musik w Kolonii w ramach programu stypendialnego Socrates-Erasmus, gdzie studiował kompozycję w klasie Yorka Höllera. W latach 2004-2008 był stypendystą Ministra Kultury, otrzymywał także stypendium Miasta Wrocławia oraz stypendium Zarządu Województwa Dolnośląskiego. W roku 2007 został objęty przez Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego 4-letnim Programem Promocji 13 Kompozytorów. W roku 2010 został uhonorowany członkostwem w Akademii Młodych Uczonych i Artystów. Od roku 2008 jest zatrudniony w Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu na stanowisku asystenta. W roku 2012 otrzymał stopień doktora w dziedzinie sztuki muzycznej.

Jest laureatem wielu nagród, m.in. w 2005 – III nagrody za Anepigraph na małą orkiestrę (2005) na Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim organizowanym przez Fundację im. Franza Josefa Reinla w Wiedniu. W roku 2009 jego utwór Metasolidus I na orkiestrę symfoniczną został nominowany, jako jeden z siedmiu, do Nagrody Mediów Publicznych OPUS (konkurs nie został rozstrzygnięty).

(źródło: www.hendrich.pl)

 

Adam Bałdych - W wieku 16 lat okrzyknięty "cudownym dzieckiem" szybko zaczyna koncertować z wybitnymi muzykami polskimi i amerykańskimi w Polsce, Niemczech, Serbii, Indonezji, Węgrzech, Hiszpanii, Francji, Anglii i USA. Europejskim debiutem, który otworzył przed Bałdychem najważniejsze sceny kontynentu jest nagrana dla prestiżowej wytwórni ACT MUSIC płyta „Imaginary Room”. Album wyprodukowany został wraz z Siggim Lochem i Nilsem Landgrenem oraz nagrany z czołówką europejskiej sceny jazzowej (Lars Danielsson, Jacob Karlzon, Verneri Pohjola, Morten Lund, Marius Neset). Płyta staje się Bestsellerem wytwórni, a Adam zapraszany jest na największe festiwale jazzowe Europy jak Montreux Jazz Festival w Szwajcarii czy London Jazz Festival w Anglii.

Bałdych nazywany jest „najbardziej rozwiniętym technicznie skrzypkiem naszych czasów”, ale oprócz niesamowitej wirtuozerii ceniony jest za oryginalne brzmienie i kompozycje.
Ważnym momentem w karierze muzyka był pobyt Nowym Jorku, gdzie współpracuje z młodą sceną jazzową, grywa w legendarnych klubach, dojrzewa artystycznie i zyskuje niesamowite recenzje od Amerykańskich magazynów. To właśnie tam ocierając się o niezliczoną ilość kultur i brzmień – „odnajduje siebie” - jak sam mówi. W jego muzyce czuć słowiańską melancholię, przestrzeń, ale również siłę, żywioł i temperaturę; czuć polski rodowód. 
Często porównywany do największych - Urbaniaka, Wieniawskiego. Sam o swoich inspiracjach mówi: Rachmaninow, Radiohead, polska muzyka ludowa oraz współczesna muzyka poważna. Bałdych wciąż poszukuje, czego efektem są projekty z przedstawicielami wielu gatunków muzycznych.
Wyrzucony ze szkoły muzycznej za niepoprawne zachowanie i jazzowe aspiracje parę lat później zdobywa stypendium w prestiżowym Berklee College of Music oraz kończy Akademię Muzyczną w Katowicach z wyróżnieniem.

(źródło: https://www.facebook.com/AdamBaldychMusic/info)


Patrycja Król

----
Źródło: Panorama Trzebnicka

 

Zobacz relację z otwarcia szkoły Muzycznej i pierwszych dni nauki! A jeśli zabrakło Cię na tej barwnej uroczystości i nie zdążyłeś jeszcze zwiedzić budynku szkoły, to możesz zrobić to już jutro - 15 listopada 2014! Od godziny 12 drzwi otwarte zwieńczone koncertem solistki Moniki Gruszczyńskiej - sopran. Zapraszamy!

https://www.traditionrolex.com/30