Na językowym drzewie wiadomości - recenzja z Miesięcznika "ODRA"

2014-06-20  14:01

Jak chwalić poezję w kraju, w którym znajduje się ona na marginesie uwagi publicznej, i to coraz mocniej przechylającym się ku „nicości”, w którym ukazujące się wciąż w sporych ilościach, głównie dzięki różnorodnym dotacjom gminnym i prywatnym, zbiorki wierszy z reguły nie trafiają już do księgarń i najczęściej są rozsyłane do znajomych bądź rozdawane na spotkaniach autorskich?


Edward Balcerzan: Pochwała poezji. Z pamięci, z lektury. Biblioteka „Arkadii”, pisma katastroficznego, Instytut, Mikołów 2013, s. 516.

Jak chwalić poezję w kraju, w którym znajduje się ona na marginesie uwagi publicznej, i to coraz mocniej przechylającym się ku „nicości”, w którym ukazujące się wciąż w sporych ilościach, głównie dzięki różnorodnym dotacjom gminnym i prywatnym, zbiorki wierszy z reguły nie trafiają już do księgarń i najczęściej są rozsyłane do znajomych bądź rozdawane na spotkaniach autorskich (podobnie zresztą jak w innych krajach – patrz zamieszczony w tym numerze „Odry” szkic Poezja w Kopenhadze)? Zwrot o przechylaniu się ku nicości nie jest nadużyciem publicystycznym, tylko niejako prolongatą przemyśleń Edwarda Balcerzana zawartych w pochodzącym z tomu o „pochwale poezji” felietonie pt. Ilość i nicość, w którym autor dowodzi, jak to w obecnej rzeczywistości kulturalnej ilość nie przechodzi jak kiedyś (plus minus do połowy ubiegłego wieku) w jakość, tylko w  nicość. Balcerzan poddaje krytycznej uwadze co prawda nie tyle sytuację samej poezji, ile jej rezonansu społecznego, uczestniczenia w powszechnym obrocie czy też – używając metafory Różewiczowskiej – recyklingu dóbr kulturalnych, w którym wartości i jakości podlegają tak charakteryzowanym przez autora procesom: Nasamprzód jakiś fragment człowieczego doświadczenia, oflagowany wyrazistą nazwą, ocenia się coraz gromadniej jako atrakcyjny, palący, nieodzowny dla zrozumienia problemów. Biorą go więc ochoczo pod lupę wciąż z sezonu na sezon liczniejsze instytuty i autorytety. A jednocześnie pracowici archiwiści (…) otrzepują, uzdatniają zamierzchłe postaci faworyzowanego problemu. Później te „postaci” są nadal analizowane, poddawane badaniom seminaryjnym, konferencyjnym, nicowane habilitacyjnie, wertowane doktorancko itd. – a konsekwencje takich procederów są w przekonaniu autora porażające. Podlega im także substancja poezji, która poddając się funkcjom różnorakich ponowoczesnych działań, szczególnie mechanizmów dekonstrukcji, zdaje się podtrzymywać proces przechodzenia „ilości w nicość”.

O supremację zagarniającego dziś szerokie przestrzenie poetologii dekonstruktywistycznego procederu spiera się Balcerzan w wielu miejscach tomu z niektórymi krytykami i badaczami, wśród nich z Tomaszem Kunzem, który na łamach „Odry” dwa lata temu podniósł temat braku komunikacji i jakiegokolwiek dialogu pomiędzy krytykami poezji a poetami, uważając, że zbawiennym sposobem na przywrócenie takiego dialogu mogłaby być „lekcja dekonstrukcji”. Czyżby? – pyta Balcerzan: O co może chodzić w kolejnych fazach dekonstrukcjonistycznej edukacji? O tropienie w tekstach literackich elementów przypadkowych, przeoczonych przez autora „nierozstrzygalników”… O śmierć interpretacji – bowiem każde odczytanie jest nieoczytaniem?Wielokrotnie w tekstach Pochwały poezji… pojawiają się argumenty kierowane przeciw podejmowanym od kilkunastu lat w naszym kraju próbom „instalacji postmodernizmu” (kojarzonego przez autora wymiennie z dekonstrukcjonizmem) w teorii literatury i krytyce. Niekiedy bardzo ostro rozprawia się autor z kapłanami nowej religii poetologicznej, jak przy okazji analizy zaniedbywanych czy wręcz zapomnianych dziś pionierskich intertekstualnych eksperymentów Tadeusza Peipera: Ponowocześni nie chcą prekursorów. Dla nich od poetyki ważniejsza jest poczytność, oglądalność, słuchalność, pokupność. Od archiwów ważniejszy jest rynek. A na rynku – z jakiej racji mieliby ustępować miejsca konkurencji?

Pochwała poezji jest w tym tomie, gromadzącym zestaw esejów, felietonów, wypowiedzi, mów okolicznościowych, wspomnień, gawęd z wielu lat etc. – podporządkowanym jednak wyraźnie w tej rozbieżności gatunkowej głównej przewodniej myśli i intencji autorskiej (opartej na mocnym zrębie, mówiąc w największym skrócie, tradycji romantyczno-awangardowej) – akceptacją nie tylko i nie tyle samej poezji jako takiej, konwencjonalnie rozumianej, ile poezji jako fenomenu wewnętrznego świata znajdującego manifestację czy wyraz w języku osobniczym, a inaczej mówiąc i odwołując się do powtarzanej przez Wisławę Szymborską formuły Paula Valery’ego – budującej „język w języku”. Bowiem to w języku osobniczym, zanurzonym w jednostkowe istnienie, tkwią, czają się, zwołują, sposobią do skoku – prawdopodobieństwa liryki. I to już od najwcześniejszych obserwacji, dziecięcych doznań rzeczywistości. By rozszyfrować udział czynnika poetyckiego w budowaniu własnego świata wewnętrznego i doskonaleniu wrażliwości, Balcerzan w pierwszych rozdziałach wraca do swych dziecięcych lat, do ówczesnych zauroczeń, inspiracji i pierwszych kontaktów z pisanym tekstem: Każdy rząd liter, układających się w sensowny ciąg, oznaczał spotkanie z niedosiężną mądrością dorosłych – rządców i kapłanów tego świata. Z dzisiejszego punktu widzenia autora to językowe misterium dzieciństwa pogłębia fakt, że owe „rzędy liter” znajdowały się dla małego Edka – w podręcznikach ukraińskich. Wiele miejsca w retrospektywnych rozważaniach poświęca Balcerzan swoim wschodnim korzeniom. Urodzony w Charkowie (tuż przed wojną, w1937 roku), wraca myślą do lat dojrzewania: Moja wspinaczka na gałąź językowego drzewa wiadomości miała przebieg dosyć przygodowy, bo… pomnożony przez trzy. Mianowicie pierwszy szczebel tej „wspinaczki” przebiegał w otoczeniu języka rosyjskiego, początek nauki szkolnej odbywał się dla przyszłego autora Pochwały poezji po ukraińsku, po czym – wskutek zrządzeń historii: w mój ósmy rok życia wtargnęła zwycięska polszczyzna.

Specyfika konceptu książki Balcerzana polega na łączeniu perspektywy osobistej, czy „osobniczej”, z historyczną, teoretyczną, doktrynalną. W zajmującym, bardzo szczerym i rzetelnym, eseju zatytułowanym Osobiste doktryny badawcze przyglądamy się krętej drodze rozwoju adepta polskiej wiedzy o literaturze, nieumiejącej uwolnić się od politycznych zależności, od skomplikowanych PRL-owskich dziejów; a przy okazji poznawania zarysu dziejów powojennej polonistyki poznańskiej, z którą związał się autor, dowiadujemy się wiele o meandrach rozwoju poetyki, o – jak to sam komentuje – nieoczekiwanym nadmiarze zmian w scenach mojego widzenia wiedzy o literaturze. Zasadniczą konkluzję ferowaną u szczytu swojej „wspinaczki na językowe drzewo” wiąże Balcerzan ze zgłoszonym w tytule hasłem „pochwały poezji”: A jednym kryterium oceny, decydującym o przyjęciu lub odrzuceniu tej czy innej doktryny badawczej nie powinno być nic innego, jak tylko osobiste literackie doświadczenie. Którego to doświadczenia sam nabywał, jak to się mówi, do woli – jako poeta, autor zbiorów wierszy (m.in. Morze, pergamin i ty;Późny wiekWiersze nie wszystkie), powieściopisarz, prozaik (PobytPerehenia i słoneczniki), krytyk, eseista (m.in. Oprócz głosu, 1971 – Nagroda „Odry”), badacz, autor wybitnych pozycji „poetologicznych”, przez wiele lat, do dzisiaj, wchodzących w skład podstawowego kanonu teoretycznoliterackiego w Polsce – jak Przez znaki. Granice autonomii poetyckiejPoezja polska w latach 1939–1965. Część I: Strategie liryczne. Część II: Ideologie artystycznePrzygody człowieka książkowego i wiele innych, czy wreszcie obecna Pochwała poezji, różniąca się mocno od typowych edycji z zakresu prac o poezji – przede wszystkim łączeniem elementów stylów narracji naukowej, eseistycznej i gawędy literackiej. Jest to także tom bogaty w niezwykłą paletę wspomnień, zapisków z osobistych kontaktów autora z wieloma prominentami powojennego życia literackiego – między innymi zawierający barwne anegdoty z życia Tymoteusza Karpowicza czy niedawno zmarłego Tadeusza Różewicza.

Mieczysław Orski


----

Źródło: Miesięcznik Odra

Miesięcznik Odra jest dostępny w Empikach, wybranych kioskach RUCHu oraz w Dolnośląskim Centrum Informacji Kulturalnej, gdzie Odrę można nabyć w promocyjnej cenie 8 zł, natomiast archiwalne numery miesięcznika cenie 5 zł.

https://www.traditionrolex.com/30